Warto - na początku - wyjaśnić, że artykuł, poniższy pochodzi z czasopisma nie będącego żadną tubą propagandową, żadnej partii politycznej, lecz jedynie ośrodkiem formowania myśli zrzeszenia Polaków w wielonarodowej i wieloetnicznej Rzeczypospolitej owych czasów oraz periodykiem ukazującym się w języku polskim, obok i na tych samych prawach, co publikacjie Mniejszości (np. żydowskiej, czy niemieckiej).
"Myśl Narodowa" jest więc tytułem oznajmiajacym Czytelnikowi, iż język periodyku oraz kwestie tam poruszane dotyczą - przede wszystkim - spraw Zrzeszenia Polaków, żyjących na terytorium Rzeczypospolitej, a zarazem i spraw wspólnych z pozostałymi Obywatelami Państwa Polskiego, dyskutowanym na jego łamach, celem Pro Pulico Bono.
Powyższe oznacza, że - wbrew nieuzasadnionej krytyce "współczesności" (a raczej pełnej nienawiści nagonce mediów lewackich) tytuł prasowy "Myśl Narodowa" nie był organem nacjonalistycznym, w sensie agresywnego różnicowania Obywateli Rzeczypospolitej, według lewackiego "klucza" etniczno-politycznego, lecz oazą Kultury Polskiej i Myśli Politycznej pokoleń Polaków, wychowywanych w nowej rzeczywistości, niepodległego państwa, na tle bujnie rozkwitających - w tamtej epoce - nacjonalizmów mniejszościowych, w tym np, Syjonizmu, oddającego tęsknotę Żydów Polskich do Izraela, a który administracja II Rzeczypospolitej czynnie wspierała finansowo, umożliwiając Obywatelom Polskim pochodzenia żydowskiego, emigrację do owoczesnej Palestyny, finansując i wspierając materialnie podróz morską do tego kraju oraz uzbrajając przez Armię Generała Andersa około 30.000 Żołnierzy Polskich, którzy pozostali na terytorium palestyńskim i wzięli później udział w wywalczeniu Państwa Żydowskiego (co np. było jedynym udanym przedsięwzięciem kolonizacyjnym, w dzielach Polski).
Wspomniana powyżej "krytyka" nabrała we współczesnym, "demokratycznym" świecie pop-kultury (co oznacza tylko: równanie w dół, aby "dogodzić" najprymitywniejszym gustom) takich rozmiarów, że na konferencji naukowej, w której uczestniczył także Konserwatysta, Doktorantka politologii określiła Polską Prawicę, z okresu przedwojennego mianem "faszystów", co spowodowało moją prośbę o głos i apel o zaprzestanie takowych "porównań", wraz z wyjaśnieniem, że faszyzm jest - z pochodzenia - ideologią socjalistyczną................, co z kolei rozpętało burzę, której reperkusje odczuwam po dzień dzisiejszy, a którym - zgodnie z popularnym powiedzeniem - "końca nie widać"... choć od owego, publicznego skandalu, minęło już pół roku...
Powracając jednak do – jakże szczęśliwej – przeszłości, to Autor prezentowanego poniżej artykułu ubolewa nad – Jemu współczesnym – kryzysem intelektualnym, jaki zaobserwował w przestrzeni publicznej, a którego kwintesencją jest stwierdzenie, iż: „…gdyby nie kilku poetów … to zeszlibyśmy - po wymarciu starych pisarzy – na produkcję straganową dla gawiedzi…”.
Po przeczytaniu powyższego fragmentu Konserwatysta, który w oficjalnej i propagowanej medialnie „przestrzeni publicznej” nie widzi ani krzty Kultury, aż jęknął z tęsknoty za czasami, w których żyli jeszcze owi „Starzy Pisarze”, którzy pamiętali czasy rozkwitu Muz, a którzy już wówczas (przypominam, że w roku 1927) „byli na wymarciu”…, co implikuje, że „współczesność kulturowa” demokratycznego państwa prawa, jest pochodną – opisanej przez Pana Zygmunta Wasilewskiego – „produkcji straganowej… i dzieł pornograficznych”.
A zresztą, przekonajcie się Państwo sami:
|