Wymienioną powyżej aktywność udziałowców i beneficjentów demokratycznego państwa prawa zaliczyć należy do procederu kręcenia tak zwanej kiełbasy wyborczej, lecz skoro rządzącym żle się dziać zaczęło pod konstytucją stalinowską, to warto przypomnieć Polakom ostatni, legalny etycznie Dokument Zasadniczy, jakim była Ustawa Rządowa z dnia 3 Maja 1791 roku.
Ponieważ w Narodzie Polskim krążą słuszne plotki, iż wymieniona Konstytucja była dziełem Masonerii Polskiej, warto przytoczyc kilka cytatów obrazujących doń stosunek założycieli i czołowych działaczy Narodowej Demokracji, a na zupełnym marginesie pozostawiając informację, iż Polska Endecja wyłoniła się i jest tworem politycznym zaprojektowanym przez organizację pod nazwą Polska Lyga, utworzoną przez Polskie Wolnomularstwo Narodowe, spadkobierców tradycji wolnościowej śp. Waleriana Łukasińskiego i Powstańców Styczniowych: Zygmunta Miłkowskiego, Ludwika Michalskiego, Maksymiliana Hertla i Aleksandra Hirszberga.
Nieudolnym epigonom Narodowej Demokracji przypominam, iż Roman Dmowski, Jan Ludwik Popławski oraz pozostali Ojcowie Założyciele endecji, doskonale zdawali sobie sprawę z korzeni swego ruchu, a znamiennym faktem historycznym jest odcięcie się Romana Dmowskiego od polityki szowinizmu narodowego uprawianego przez skrajnych działaczy wywodzących się ze Stronnictwa Narodowego, w późnych latach trzydziestych ubiegłego wieku.
Poniższy fragment przypomina stosunek czołowych polityków narodowych wobec Aktu Konstytucji 3 Maja, co przypominam tym Osobom, które - powołując się (werbalnie) na tradycję narodowo-demokratyczną - nie tylko nie nawiązują do tego, pierwszego w Europie Dokumentu Zasadniczego, lecz wręcz go potępiaja za Jego masońskie korzenie.
"Program Wszechpolski, czyli inaczej ujmując: Trójzaborowy, jaki opracował i propagował w felietonach „Z całej Polski” Jan Ludwik Popławski - podpisujący je pseudonimem „Jastrzębiec”, od herbu Rodowego Popławskich – opierał się na zjednoczeniu Obywateli trzech zaborów, poczuwających się do Polskości, pod hasłem „polskiej Myśli zachodniej”, będącej w zdecydowanej opozycji do napływającej ze Wschodu fali barbarzyństwa Turańszczyzny, widząc oparcie dla Polski w Europie okcydentalnej.
Koncentrowanie się Jana Ludwika Popławskiego na Narodzie, było wynikiem nie apriorycznych dedukcji, lecz obserwacji budzenia się świadomości narodowej wśród rusyfikowanych Litwinów, Białorusinów i Ukraińców oraz wyciągniecie - słusznego – wniosku, iż te młode, rodzące się nacjonalizmy, w swoim pierwszym i jeszcze niedojrzałym, ale nieposkromionym wybuchu entuzjazmu, doprowadzą do cofnięcia się Rzeczypospolitej do etnicznych ziem Korony, znajdujących się głównie pod zaborem niemieckim:
„...marna byłaby ta przyszła Polska, dla której żyjemy i działamy, ta Polska, której nie doczekamy się zapewne (...) nie tylko bez Poznania, ale i bez Śląska, bez dostępu do morza (...) Te prowincje, które dziś do Prus należą, są koniecznym warunkiem istnienia państwa polskiego”. (1899)
„Wolny dostęp do morza, posiadanie całkowite głównej arterii wodnej kraju – Wisły, oto warunki konieczne prawie istnienia naszego. Całe to porzecze Bałtyku od Wisły aż do ujścia Niemna, tak niebacznie kiedyś roztrwonione wraz ze Śląskiem przez państwo polskie, musi być odzyskane przez narodowość polską. …Nasi marzą jeszcze o Wilnie i Kijowie, ale o Poznań mniej dbają, o Gdańsku zapomnieli prawie zupełnie, a o Królewcu i Opolu nie myślą zgoła, czas już zerwać z tą tradycją, która pasowała na bohaterów Jeremich Wiśniowieckich, a na pastwę niemieckim katom oddawała Kalkszteinów; Czas już po tylu wiekach błąkania się po manowcach wrócić na starą drogę, która ku morzu trzebiły krzepkie dłonie wojów piastowskich”,
próbując jednocześnie – poprzez Ideę Wszechpolską – przeciwstawić się następującemu, stale pogłębiającemu się zjawisku:
„Mamy już dziś trzy Polski i potrójnych Polaków, nie licząc drobniejszych odmian typu narodowego. Nie tylko sprawie narodowej w ogólnym pojęciu to wyodrębnianie się szkodzi, ale i na życie duchowe i polityczne każdej dzielnicy zgubny wpływ wywiera”,
tak widząc drogę do odzyskania Jedności państwowej:
„Odzyskanie niepodległości Polski może być jedynie wynikiem wojny czy to pomiędzy mocarstwami zaborczymi, czy też pomiędzy jednym lub dwoma z nich a innymi państwami, i skombinowanego z tą wojną powstania narodowego, tak silnego, żeby następnie musiano się z nim liczyć”.
Omawiając sylwetkę Jana Ludwika Popławskiego, który poprzez Swoją przedwczesną Śmierć w roku 1908, pozostał „w cieniu” Romana Dmowskiego i innych Działaczy Narodowej-Demokracji, nie sposób pominąć, iż był On organizatorem miedzy innymi setnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja:
„W 1891 r. Popławski zorganizował obchody 100. rocznicy uchwalenia konstytucji 3 Maja. Trzy lata później po manifestacji ku czci Jana Kilińskiego, którą też współtworzył władze carskie aresztowały wiele osób związanych z przygotowywaniem obchodów. Popławski po raz kolejny w sierpniu 1894 r. został osadzony w Cytadeli, tym razem przebywał tam 13 miesięcy. Po zwolnieniu przedostał się do Lwowa,”
której znaczenie i legalizm wyraźnie doceniał, rzucając tym pomost pomiędzy Narodową-Demokracją a Konserwatyzmem etycznym, stanowiący o możliwości podjęcia szerokiego Dialogu o przyszłości i kształcie Rzeczypospolitej z Osobami, które do Idei Narodowej – a zwłaszcza Jej misji cywilizacyjnej i Wspólnotowej - się poczuwają, odczuwając próżnię po zniszczonych wspólnymi siłami systemu przywiślańskiego „niedobitkach” Stronnictwa Narodowego.
Wspólnota polityczna pomiędzy Narodową-Demokracją a Konserwatyzmem etycznym opiera się także na bardzo stabilnych fundamentach, jakimi są: poszanowanie dorobku Cywilizacji Łacińskiej, - która to uformowała Naród Polski, - Tradycji i Kultury, oraz uznanie Religi katolickiej za panującą na ziemiach Rzeczypospolitej i oparcie się w życiu prywatnym, publicznym oraz międzynarodowym zrzeszeń, na etyce Katolickiej Nauki Społecznej:
„Należymy do chrześcijańskiej Europy i żyjemy etyką chrześcijańską, którą nazywamy często etyką miłości bliźniego, altruizmu lub wreszcie etyką ogólnoludzką. Gdy mówię – żyjemy etyką chrześcijańską, nie znaczy to, że postępowanie nasze w całości, albo nawet w części przeważnej jest z nią zgodne, ale tylko, że uważamy za moralne to, co się z nią zgadza, to zaś, co stoi z nią w sprzeczności potępiamy. Bo w postępowaniu naszym – mówię o postępowaniu przeciętnego mieszkańca chrześcijańskiej Europy – pierwotny egoizm, mający swe źródło w instynkcie samozachowawczym jednostki, o wiele większą odgrywa rolę, i nie ma wcale dowodów na to, żeby ludzkość obecnego okresu w miarę tzw. postępu cywilizacji coraz mniej kierowała się nim w postępowaniu. Obawiać się raczej należy, że jest przeciwnie. Nie zmniejsza to faktu, że uznana etyka jest chrześcijańska.”
Narodowa-Demokracja uznaje legalizm Konstytucji 3 Maja, postrzegając odejście od Niej, jako przyczynę „zwyrodnienia idei niepodległości”:
„Konstytucja Trzeciego Maja jest wyrazem dwóch zasadniczych dążeń prawdziwie polskiego stronnictwa reformy, które nie z miana tylko było patriotycznym: pierwszym z nich było rozszerzenie praw politycznych, powołanie do życia politycznego nowych żywiołów, dające stronnictwu reformy charakter demokratyczny; drugim – zwiększenie powinności obywatela względem państwa, wzmocnienie rządu, ustalenie dynastii, słowem, reakcja na monstrualny liberalizm polityczny społeczeństwa szlacheckiego, dająca stronnictwu charakter państwowy, a jak byśmy dziś powiedzieli – narodowy.
Targowica była tak dobrze protestem przeciw demokratyzacji społeczeństwa – w imię przywileju, jak przeciw wzmocnieniu państwa – w imię swobód obywatelskich. To był właściwy, wynikający z całego dziejowego rozwoju i z wytworzonego przezeń typu stosunków antagonizm: z jednej strony konserwatyzm, wyrażający się w arystokratyczno-szlacheckim liberalizmie politycznym Targowicy, z drugiej ruch postępowy, reformistyczny, ożywiony silnym duchem demokratycznym i narodowo-państwowym, utrwalonym w świetnym pomniku ustawodawstwa polskiego – w Konstytucji Trzeciego Maja.”…
„Jeden z humorystów naszych w żartobliwym felietonie kiedyś powiedział, że Trzeci Maj zszedł do grobu bezpotomnie. Jest w tym głęboka prawda. Naród instynktownie odczuwał wartość tej wielkiej daty i rocznica Konstytucji stała się świętem niezapomnianym, ale stronnictwa demokratyczne polskie, uległszy wpływom obcym, nie poszły wskazaną przez swych poprzedników drogą. Skutkiem tego idea niepodległości stopniowo zwyrodniała: największymi bodaj wrogami jej stali się dziś ci, co najgłośniej o niej mówią – bo kto powiada, że chce niepodległej Polski, ale zastrzega się, że musi ona być koniecznie rzecząpospolitą socjalistyczną, lub obraża się na myśl, że Polska mogłaby mieć swych żandarmów, policję, więzienia, że mogłaby się opierać na bagnetach i panować nad kimś, co sobie nie życzy jej panowania, ten sobie drwi z idei niepodległości. Takich, co wolą obce panowanie niż silny rząd własny, jest w Polsce o wiele więcej, niż się może zdawać, i niejeden z tych, co szczerze przeklinają pamięć Targowicy, jest sam w istocie przekonań swoich w połowie przynajmniej targowiczaninem.”
Trudno jest tej analizie, sformułowanej przed 110 laty, odmówić racji i nie zauważyć jak trafna jest we współczesności, a zwłaszcza już w kwestii „obcego panowania”, za którym opowiedziało się 77,45% głosujących w referendum akcesyjnym, 2003 roku.
Roman Dmowski wyraźnie, jak pokazuje poniższy cytat, właśnie w powrocie do „przerwanej tradycji” Konstytucji 3 Maja, widzi podstawy działania nowopowstającej Narodowej-Demokracji, podejmującej dorobek Przodków, celem odbudowania Państwowości Polskiej:
„Nienormalna ewolucja polityczna Polski historycznej włożyła na żywioły postępowe, dążące do odrodzenia narodu przez zreformowanie jego życia, obowiązek większej niż gdzie indziej pracy nad istotną demokratyzacją narodu, polegająca na przygotowywaniu szerokich mas do narodowego i politycznego życia, a z drugiej strony stworzenia silnego kierunku narodowego, dążącego do zwiększenia obowiązków jednostki względem społeczeństwa, budzącego przywiązanie do interesu narodowego polskie aspiracje państwowe. Zadania tego demokracja polska w pierwszej połowie nie podjęła w należytej rozciągłości, często zbaczając z właściwej drogi, w drugiej zaś nie tylko nie spełniła go, ale przez zapomnienie tradycji Sejmu Czteroletniego oddaliła jego spełnienie.
Z tego stanowiska na rzecz patrząc, dzisiejsze wystąpienie na widownię naszego życia nowego ruchu politycznego, organizującego się w stronnictwo demokratyczno-narodowe, pracujące wśród mas nad ich oświatą i podniesieniem kultury politycznej, z drugiej zaś strony stojące silnie na gruncie interesu narodowego i starające się wytworzyć w duszy narodu pierwiastki niezbędne do polskiego życia państwowego, uważać należy jako zjawisko nadzwyczaj doniosłe, jako nawrócenie do przerwanej tradycji Trzeciego Maja i samorzutne wejście na właściwą drogę rozwoju myśli politycznej.”
Skierowanie prac „nowego ruchu politycznego, organizującego się w stronnictwo demokratyczno-narodowe” – jak pisał Roman Dmowski - w kierunku tak zwanego „żywiołu polskiego”, czyli dobrowolnie spolonizowanych Obywateli wielonarodowościowej Rzeczypospolitej, (dla których Polskość była wyznacznikiem statusu cywilizacyjnego i kulturowego, gwarantującą wysoki status w zrzeszeniu), wymuszone zostało anty-Polską polityką zaborców oraz – jak już wspomniałem w akapitach powyżej – budzącego się pod jej wspływem nacjonalizmu, do czego dojść mogło tylko po zerwaniu misji cywilizacyjnej, z uwagi na zniewolenie ziem i Obywateli Korony.
Pod wpływem działań rusyfikacyjnych i germanizacyjnych skierowanych przeciwko Obywatelom poczuwającym się do Polskości, „żywioły” – jak to ujmuje Roman Dmowski – „niepolskie” (czyli Obywatele Rzeczypospolitej, którzy nie ulegli „pokusie”, czy też atrakcyjności cywilizacyjnej polonizacji) łatwiej ulegały presji kulturowej i przez to dążyły do asymilacji z zaborcami, lub wykształcenia własnej Odrębności narodowej, przez co nie mogły – w tak skomplikowanej sytuacji politycznej – stać się celem działań Myśli Wszechpolskiej, stawiającej sobie za zadanie „rozbudzenie” i zjednoczenie przynajmniej ziem etnicznie polskich.
Zaborcy nie przeciwdziałali także, w żaden sposób przejawom rewanżyzmu niektórych społeczności (zrzeszeń) mniejszościowych, które wykorzystywały zmianę Władzy do porachunków z Obywatelami poczuwającymi się do Polskości, co było zjawiskiem całkiem normalnym i – zdaniem Myśli konserwatywnej – przewidywalnym, z uwagi na fakt, iż żaden Organizm państwowy, a w tym i Rzeczypospolita nie jest państwem idealnym i nie przeżywającym konfliktów wewnętrznych, gdyż pełna harmonia społeczna i polityczna panuje tylko na wyspie Utopia.
Podobna - do ówczesnej – sytuacja występuje i we współczesności, gdzie – poczynając już od PRL – wszelka Władza polityczna akcentuje jedność i Polskość ziem pojałtańskich, przedstawiając etniczność obecnego państwa prawa, jako ogromny sukces tej, ułomnej - w swej istocie - formy Państwowości Polskiej, jaką jest III RP, i na niej budująca legitymizację swojego, opresyjnego panowania na tych, okrojonych ziemiach.
Popierając prymitywny i sprzeczny z etyką Cywilizacji Łacińskiej, - czyli Katolicką Nauką Społeczną, z Niej wypływającą, - nacjonalizm polski, rządy sowieckie PRL oraz – jako jego kontynuacja – system przywiślański, ukrywający się przykrywką demokratycznego państwa prawa, wciąga na orbitę swoich działań politycznych nieudolnych naśladowców Idei państwowej Jana Ludwika Popławskiego i Romana Dmowskiego, z których Myśli Zachodniej oraz twórczości politycznej wynieśli – nie rozumiejąc głębi cywilizacyjnej i rządzącej nią Etyki – jedynie przeświadczenie o rzekomej wyższości Narodu Polskiego (cokolwiek to pojęcie, dla Nich oznacza) i Jego misji dziejowej.
Powyższe przeświadczenie współczesnych narodowców, jest dokładnie takim rezultatem, jaki zaplanował swoimi działaniami geopolitycznymi Josif Wissarionowicz Dżugaszwili, zamykając etnicznych Polaków w etnicznych granicach państwa pojałtańskiego, wywołując tym entuzjazm, zadowolenie i poczucie przynależności narodowej wśród indoktrynowanych Obywateli tak stworzonego, a odległego od historycznych granic Rusi, państwa".
http://ekotrendy.com/Idea_PDF_014.pdf |