Współczesna polityka państw wiodących, w tym USA, kieruje się właściwie jedynym hasłem usprawiedliwiającym wszelkie poczynania – w tym i agresję zbrojną, - jakim jest zaprowadzenie demokracji „na świecie”.
Plaga ta, dotyka także pojałtańskiego kadłubka Rzeczypospolitej (jak szeroki, a krótki), w którym słowo „demokracja” odmieniane jest na wszelkie – możliwe i niemożliwe – sposoby, przez wszystkie Osoby, uczestniczące w jego zarządzaniu, przypominającym Konserwatyście zorganizowaną grabież i polowanie na Niewolnika.
(W nawiasie przypomnę, iż w starożytności Niewolnik posiadał prawo do Własności i mógł się – zwyczajowo po siedmiu latach – wykupić za zaoszczędzone środki, a w czasie niewoli obowiązkiem właściciela było zapewnienie odzieży, wyżywienia, opieki lekarskiej i locum, a także sprawiedliwe traktowanie. Jak na tym tle wygląda sytuacja kredytobiorcy – w barbarzyńskim Rzymie roczna stopa oprocentowania nie mogła przekroczyć 8,5%, - lub pracownika najemnego, któremu po opłaceniu wszelkich „zobowiązań” nie starcza na zdrowe pożywienie dla Rodziny, etc. - o uczciwej opiece medycznej już nie wspominając, -pozostawiam – zwyczajem Konserwatysty – dowcipowi i wyobraźni Czytelnika).
Na tle owej, opisanej w akapitach powyżej „demokratyzacji”, nasuwa się Konserwatyście pytanie, czy trend ten, jest spowodowany epidemią Miłości Bliźniego, wśród „elit tego świata”, czy może kryje się za tym coś bardziej „ludzkiego”, jak zwykła, a zrozumiała u homo sapiens, chęć do dominacji i złodziejstwa Dóbr wypracowanych przez inne Osoby.
Na dodatek, ta „demokratyzacja” przedstawiana jest, jako szczyt dorobku cywilizacyjnego „ludzkości”, poza którym jest już tylko czarna dziura…
Korzystając z aposteriorycznej metody indukcji historycznej, poszerzonej i uzupełnionej o analizę dorobku Pokoleń wstępnych, przytaczam następujący, po części odpowiadający na zadane pytanie, cytat z roku 1935:
„Jeżeli społeczeństwa pierwotne mają zdobyć wiedzę, bogactwo i zorganizowaną wolność, muszą przede wszystkim kroczyć nie drogą demokratycznej równości, lecz drogą arystokracji, władzy królewskiej i kapłaństwa.
W pogańskim rodzie lub plemieniu może panować względna równość a ubóstwo może być podzielone pomiędzy jego członków mniej więcej równo, jednak w masie nie zdoła ono nigdy wznieść się na wyższy stopień cywilizacji i osiągnąć całkowitą wolność jednostki.
Gdy zbiorowisko ludzkie jest bardzo biedne, jacyś nieliczni spośród niego muszą się wzbogacić, aby mogła nastąpić akumulacja dóbr dla celów cywilizacyjnych.
Kiedy zbiorowisko ludzkie jest ciemne, postęp jest możliwy jedynie dzięki wybitnym zdolnościom nielicznych jego członków.” (George Macaulay Trevelyan „Historia Anglii”, London 1935, wydanie polskie 1967, str. 81. Na marginesie warto dodać, iż praca Prof. Trevelyana ukazała się w PRL tylko dlatego, iż napisał – za młodu - trzy książki o komunistycznym idolu, Giuseppe Garibaldim. Angielski liberalizm arystokratyczny Lorda Macaulay, który po ojcu sir Otto Trevelyanie sympatyzował z Wigami, pomyliła komuna z miłością do czerwonych, a dzięki tej – wielce naiwnej i świadczącej o niskich horyzontach umysłowych cenzury komunistycznej – pomyłce, na język polski przetłumaczone zostało bardzo wartościowe dzieło, dotyczące nie tylko historii Anglii, lecz i formowania się cywilizacyjnego Europy kontynentalnej oraz tłomaczące przyczyny różnic w mentalności po obu stronach Kanału.
Zdaniem Konserwatysty: Osobie, której udało się namówić owoczesny PWN do publikacji tej książki, należą się wyrazy uznania i szacunku. Zaś Czytelnikowi, nieobeznanemu z niuansami polityki angielskiej wyjaśniam, iż Wigowie i Torysi to – przekładając na współczesne warunki polskie: zażarta, angielska Prawica Narodowa, różniąca się – historycznie - stosunkiem do tolerancji religijnej i ekspansji Anglii „na świat”, a której dopiero po roku 1893 przybyła opozycja liberalna, Labour Party – taka, angielska PO, utożsamiana mylnie z socjalizmem komunistycznym).
Analiza Profesora Trevelyana wyjaśnia, dlaczego „elity” rządzące opętane są wręcz krzewieniem „demokracji” w Polsce kadłubkowej i na świecie tym, że dążą one do zniwelowania dotychczasowego dorobku Cywilizacji Łacińskiej, (który wykształcił był Wolność i Własność opartą o Indywidualizm), celem cofnięcia podległych im zrzeszeń (społeczeństw) do stanu a-cywilizacyjnej barbarii, którą łatwiej jest zarządzać i kontrolować, niźli zrzeszeniem Osób wolnych i cywilizowanych. Tak właśnie powstałych durni łatwo jest przekształcić w niewolników systemu bankowego, pracujących całe nieraz życie na spłatę pieniądza wydmuszki, jakim jest fiat money.
Krytycy powyższej tezy podniosą w tym momencie argument, iż w Polsce pojałtańskiej dochodziło i dochodzi do akumulacji Dóbr materialnych (patrz lista 100 najbogatszych), lecz każdy Niezawisły Sąd, działający w warunkach Cywilizacji Łacińskiej, a więc całkowicie odmiennych od założeń demokratycznego państwa prawa, nie miałby – zdaniem Konserwatysty – najmniejszych problemów z udowodnieniem powstania owej „akumulacji” na gruncie zaboru mienia publicznego PRL oraz następujących po tej grabieży mafijnych działań gospodarki kompradorskiej, umożliwiającej wzbogacenie się tylko Osób wybranych, spełniających szczególne „kryteria moralno-ideowe”.
Jak powstawały dzisiejsze fortuny, jest kwestią prokuratorską, a Myśl konserwatywna może jedynie zapewnić Czytelnika, iż rewizja aktów własności, obok żądania likwidacji pieniądza figuracyjnego i anulowania zadłużenia hipotecznego, będzie podstawową sugestią Konserwatyzmu etycznego wobec Posłów na przyszły Sejm Konstytucyjny Rzeczypospolitej.
Ilustracją działań gospodarki kompradorskiej, jest historia spółki Agora, której założyciele złożyli się po 5 zł, a posiadając – dzięki specjalnym „chodom” w PZPR, WSI i SB – monopol na otrzymywanie przydziałów papieru gazetowego, zbudowali dzisiejsze, upadające zresztą fortuny.
Kolejną kwestią, którą Konserwatysta pozostawi do rozstrzygnięcia inteligencji Czytelnika, jest ta, czy właściciele owych fortun przyczynili się w jakikolwiek sposób do rozwoju cywilizacyjnego pojałtańskiego kadłubka Rzeczypospolitej, dla ułatwienia polecając „rozejrzenie się” po dorobku kultury i sztuki kwitnących „pod opieką” demokratycznego państwa prawa.
Czy wobec przeważających sił anty-cywilizacyjnych, niszczących dorobek poprzednich stuleci oraz wtrącających Obywateli w niewolnictwo kredytowe, istnieje jakakolwiek szansa na przełamanie ich wpływów i – faworyzowany przez Konserwatystę – powrót do Normalności?
Profesor Trevelyan pozostawił nadzieję pisząc: „Kiedy zbiorowisko ludzkie jest ciemne, postęp [cywilizacyjny] jest możliwy jedynie dzięki wybitnym zdolnościom nielicznych jego członków”, co całkowicie wyjaśnia stanowisko Konserwatysty, o konieczności budowania Elit w „morzu ciemnoty”, jakim stały się zrzeszenia tworzące Naród Polski, pod wpływem współczesnej „edukacji” i merdiów.
Proces kształtowania Elit, jako jedynej siły zdolnej do odsunięcia demokratycznego państwa prawa z Ziem Rzeczypospolitej, jest powolny, znojny i żmudny, lecz zaniechanie go stanowi pogwałcenie obowiązku wobec Ojczyzny.
Uzupełnieniem powyższego procesu, staje się cywilizowanie dzisiejszych okupantów, a dokładniej pisząc ich progenitury, czego budującym przykładem niech będzie stwierdzenie, iż wnuczka najbardziej zażartej s**i ze stajni michnikowszczyzny, jest już „nasza*” i nie stanowi żadnego wyjątku…
Ceterum censeo Conventum esse delendum